czwartek, 6 maja 2010

5 komentarzy:

  1. Ponoć miłość zagląda wszędzie. Jak Joyce'owskie kontaminacje, konglomeratami tego uczucia na skróty pragniemy przedrzeć się przez ustalony grafik emocji. Nie da się przyspieszyć pewnych procesów, a miłości szczególnie. Cierpieniem okupiony musi być każdy świadomy akt tęsknoty. Tęsknoty do czegoś najsłodszego,czegoś najbardziej własnego i najbardziej banalnego na Świecie. Proste sprawy najtrudniej przychodzą. Na taki prezent zasługują nieliczni szumnie zwani później szczęśliwcami. Względność pojęcia jednych czyni Bogami a innych festyniarskimi Werterami. Wszyscy Ci, którzy walczą o skrawki oryginalności, wierzą w siebie, bo co im pozostało innego.Trzeba coś robić, by czuć się troszkę lepiej niż wszyscy zjadacze wieprzowiny i preparowanej rozrywki. To miłe, ale niebezpieczne. Przychodzi nam odpierać zarzuty, które istnieć nie powinny. Najbliższe osoby atakują ze skutecznością wyrafinowanego drapieżnika zamieniając skrawek pierwotnej twórczości we wtórny plac wymiany ciosów po nic.Za ścianą słychać odgłosy tłuczonych schabowych kiedy w pokoju obok powstaje sztuka. Prywatna, stworzona głównie do oceny przez innych, w celu zaspokojenia swojej próżnej bańki, pokazania się, przynależenia do grupy. Wszystkie próby stania się mizantropem zabijane są przez nieudolne, nieznośne wręcz ataki wszystkiego, co nie moje. Wszystkiego,co nie ja.Po co? W jakim celu uskutecznia się walki kogutów fotografii? Wszelka kompetycja w sztuce z góry skazana jest na przegraną. Wszystko, co związane ze współzawodnictwem nie może być iskrą tworzenia! Koherencja imponderabiliów ma być pozytywną energią, a nie kością niezgody. Szumnie okrzyknięta sztuka ma łączyć. Ponoć,ponoć,ponoć...

    OdpowiedzUsuń
  2. sie anonimowy naprodukował..
    fotka - tak jest, świetny klimat
    portret z towarzystwem, a pewnie i z akompaniamentem;)

    OdpowiedzUsuń
  3. anonimowy napisał coś bardzo ważnego i bardzo swoim znanym mi stylu:) pozdr :)

    OdpowiedzUsuń